Zdolność kredytowa to jeden z najważniejszych czynników, jakie bierze pod uwagę bank, oceniając ryzyko kredytowe. Na jej podstawie decyduje, czy udzieli klientowi kredytu na wnioskowaną kwotę oraz jakie warunki mu zaproponuje. Im zdolność jest niższa, tym trudniej uzyskać kredyt. A nawet jeśli bank przychyli się do wniosku, to zechce solidnie się zabezpieczyć, podnosząc koszty kredytu. Jednak niska zdolność nie musi oznaczać, że nigdy nie zdobędziemy środków na realizację swoich marzeń lub, że zawsze będziemy skazani na drogi kredyt. Istnieje kilka sposobów na poprawę swojej sytuacji. Poniżej podpowiadamy, jak podnieść zdolność kredytową. Jeśli was interesuje zagadnienie sprawdzenia zdolności kredytowej, polecamy nasz inny artykuł.
Zgodnie z ustawą Prawo bankowe zdolność kredytowa to możliwość spłaty zaciągniętego zobowiązania razem z odsetkami w terminach określonych w umowie. Określa zatem maksymalną kwotę, jaką:
Szerzej to pojęcie opisaliśmy w artykule: Zdolność kredytowa – co to jest i jak ją wyliczyć? Zachęcamy do lektury.
Ania chce kupić mieszkanie. Na ten cel potrzebuje 500 tys. zł kredytu, jednak jej zdolność wynosi 295 tys. zł. To zdecydowanie za mało. Czy to oznacza koniec marzeń o własnym mieszkaniu? Niekoniecznie. Zdolność kredytowa to parametr, na który mamy realny wpływ. W zależności od tego, jakie triki zastosujemy, efekt może być widoczny niekiedy natychmiast, a czasem po kilku miesiącach.
Skoro wiemy już, że zdolność kredytową można podnieść, przejdźmy do omówienia, jak to zrobić. Poniżej kilka sposobów.
Karta kredytowa, debet na koncie, kredyt odnawialny, kredyt gotówkowy, raty za sprzęt RTV AGD, inne pożyczki – każde dodatkowe zobowiązanie obciąża domowy budżet i zmniejsza zdolność. A im jest ich więcej i opiewają na wyższą kwotę, tym trudniej o kolejny kredyt.
Co ważne, nawet jeśli realnie nie korzystamy z karty kredytowej, czy limitu w rachunku, to bank przy wyliczeniach i tak bierze pod uwagę to potencjalne obciążenia. Dlatego, jeśli te produkty nie są nam potrzebne, najlepiej po prostu z nich zrezygnować. Przed staraniem o większy kredyt, dobrze jest spłacić drobniejsze zobowiązania. A jeśli to niemożliwe – skonsolidować je, czyli połączyć kilka rat w jedną. Można także zmniejszyć nieco ratę, wydłużając okres kredytowania. Niższa rata to mniejsze obciążenie finansowe, przez co więcej pieniędzy będzie dostępne na obsługę nowego zobowiązania.
W tym miejscu warto także wspomnieć o poręczeniach cudzych pożyczek. To również wpływa negatywnie na ocenę zdolności potencjalnego kredytobiorcy. Dla banku jest to takie samo obciążenie, jak „normalny” kredyt. Gdyby osoba, której poręczono kredyt przestała go spłacać, to poręczyciel musiałby regulować raty.
Zatem, jeśli w niedługim odstępie czasu sami planujemy starać się o kredyt, lepiej nie poręczać cudzych pożyczek. Zwłaszcza jeśli zobowiązanie, które mamy poręczyć opiewa na wysoką kwotę i zaciągane jest na długi czas.
A jeśli już jesteśmy poręczycielami, warto pomyśleć o wycofaniu się z poręczenia. To możliwe, gdy kredytobiorca regularnie spłaca zadłużenia, a bank zechce przyjąć inną formę zabezpieczenia.
Oprócz budowania historii kredytowej, warto zbudować historię współpracy z bankiem w którym staramy się o kredyt. Generalnie instytucją finansowa lepiej podejdzie do obecnego klienta z który ma już jakąś relację, niż do osoby z ulicy. Oczywiście tu nie mówimy o nieużywanym koncie, na którym obroty były zerowe. Chodzi o historię aktywnego korzystania z produktów bankowych na przestrzeni co najmniej kilku miesięcy. W idealnym scenariuszu – posiadanie konta osobistego na które wpływa wynagrodzenie pracodawcy oraz karty kredytowej obsługiwanej terminowo. Takie działania warto wykonać np. przed wnioskowanie o kredyt hipoteczny. Wiedząc, że planujemy kupić nieruchomość, warto przeanalizować ofertę banków i zbudować relację z bankami posiadającymi najlepsze warunki dla naszego przypadku (w ocenie może pomóc doradca). Następnie zakładamy konto (można skorzystać np. z naszego rankingu kont osobistych, gdzie prezentujemy aktualne promocje na start dla wybranych ROR). Budujemy historię, a na końcu wnioskujemy o kredyt.
Każdy bank posiada własną politykę kredytową i wylicza klientom zdolność według własnego algorytmu. Poszczególne instytucje mogą przyjmować inne koszty życia, akceptować inne źródła dochodu, uwzględniać lub nie 800+ i brać pod uwagę różne dodatkowe parametry. Niektóre banki są bardziej elastyczne, a inne – nie dopuszczają wyjątków. Dobrym przykładem jest działalność gospodarcza, jeśli ją prowadzimy, to ocena naszej zdolności kredytowej pomiędzy różnymi bankami prawdopodobnie będzie się istotnie różnić. W przypadku umowy o pracę, te wyniki będą dużo bardziej zbliżone.
Dlatego, jeśli jeden bank odmówił udzielenia kredytu ze względu na zbyt niską zdolność, nie należy się zniechęcać. Warto rozważyć wsparcie zewnętrznego specjalisty jakim jest doradca kredytowy. Najlepiej kierować swoje kroki do osób zaufanych (dobre opinie i polecenia innych osób np. znajomych). Alternatywnie możemy sami we własnym zakresie udać się jeszcze do kilku innych banków – nie tylko komercyjnych, ale także banków spółdzielczych. Może okazać się, że to, co w jednej instytucji było niemożliwe, w drugiej jest na wyciągnięcie ręki. Różnice w wyliczeniach banków mogą sięgać kilkudziesięciu lub nawet kilkuset tysięcy złotych. Tu pragnę uczulić na jedną kwestię, duża ilość zapytań może wpłynąć na proces kredytowy. Pamiętajmy, że bank po złożeniu wniosku będzie nas weryfikował. To wiąże się z zapytaniami do BIK lub innych baz. Duża ilość takich zapytań w krótkim czasie może negatywnie wpłynąć nasza ocenę w poszczególnych bankach.
To dość oczywiste – żeby zwiększyć zdolność, trzeba zwiększyć dochód. Może uda się uzyskać podwyżkę, wypracować premię lub wziąć nadgodziny? Albo znaleźć dodatkowe źródło dochodu? Każda tego typu zmiana może zwiększyć szansę na kredyt. W zależności od instytucji/banku, weryfikowany jest nasz dochód za wybrany okres. W przypadku umowy o prace może to być średni dochód np. z 3 czy 6 miesięcy. Dlatego, jeśli mamy możliwość, warto wnioskować o kredyt kiedy ta średnia jest wysoka. Podniesienie dochodu może być związane np. z wypłacaną premią – kwartalną, półroczną, roczną, wynagrodzeniem za nadgodziny lub prowizję za wysoką sprzedaż w sezonie. Czynniki mogą być różne i myślę, że sami jesteście w stanie określić najkorzystniejszy dla was czas.
Banki biorą pod uwagę nie tylko wysokość dochodów, ale także ryzyko ich utraty. Najbardziej preferowaną formą zatrudnienia jest umowa o pracę na czas nieokreślony. To gwarancja stabilności, regularności i przewidywalności dochodu.
Dobrze akceptowana jest także umowa o pracę na czas określony, o ile nie wygasa w przeciągu paru miesięcy. Nieco trudniej będą miały osoby pracujące na umowę o dzieło lub umowę zlecenie. Warto zatem zapytać pracodawcę, czy możliwe jest przejście na umowę o pracę – najlepiej bezterminową. A jeśli zmiana umowy nie wchodzi w grę, dobrze jest poprosić pracodawcę o pisemną gwarancję przedłużenia jej na kolejny okres.
Co ważne, oprócz formy zatrudnienia banki biorą też pod uwagę, jak długo kredytobiorca jest związany z jednym pracodawcą. Oczywiście, im dłuższy staż, tym lepiej. To oznaka stabilności zawodowej kredytobiorcy i mniejsze ryzyko utraty pracy.
Z największą ostrożnością banki podchodzą do przedsiębiorców. Z reguły klient na JDG musi prowadzić działalność przez co najmniej 12 miesięcy, by w ogóle mógł myśleć o uzyskaniu kredytu. Musi również wykazać stabilność dochodów.
Negatywna historia kredytowa może przekreślić nasze szanse na kredyt. Warto więc pilnować, aby terminowo spłacać wszystkie swoje zobowiązania – raty, rachunki, alimenty, mandaty. Jeśli nie mamy pewności, czy jesteśmy „czyści”, można pobrać darmowy raport BIK. Z tych samych informacji będzie korzystał bank, weryfikując nasz wniosek kredytowy. Zyskując do nich dostęp wcześniej, mamy szansę, by w porę zareagować.
Jednak nie tylko negatywna historia może być przeszkodą w uzyskaniu kredytu. Jej brak również będzie wpływał na zdolność kredytową. Jeśli nigdy nie braliśmy żadnej pożyczki, bank nie może ocenić, jak podchodzimy do swoich zobowiązań finansowych. O ile nie zależy nam na natychmiastowej poprawie zdolności, warto rozważyć, chociażby zakupy na raty 0% i oczywiście – spłacać je w terminie.
Kolejnym sposobem na dość szybką poprawę zdolności jest wspólny kredyt. Z reguły singiel będzie miał mniejszą zdolność kredytową, niż małżeństwo. Oczywiście, kredyt da się wziąć nie tylko z mężem/żoną. Kandydatem do wspólnego zobowiązania równie dobrze może być rodzic, partner, rodzeństwo, czy inny krewny.
Nie chodzi tu jednak o to, by wziąć kredyt z kimkolwiek, byle nie samemu. Pamiętajmy, że w takiej sytuacji przy ocenie wniosku bank weźmie pod uwagę nie tylko dochody, ale także obciążenia finansowe każdego wnioskodawcy. Liczyć może się także wiek naszego „wspólnika”. Dlatego, dobierając osobę, należy upewnić się, czy rzeczywiście jej towarzystwo poprawi naszą sytuację. Najlepiej postawić na kogoś, kto osiąga wysokie dochody, ma stabilne zatrudnienie, pozytywną historię kredytową i wydaje mniej, niż zarabia.
Warto dodać, że niekiedy pomoc bliskiej osoby może ograniczać się do poręczenia kredytu. Wówczas nie musi być ona drugim wnioskodawcą. Tutaj wszystko zależy od banku i sytuacji głównego kredytobiorcy.
Jak wspomnieliśmy wyżej, małżeństwo/para często mają większe szanse na kredyt, niż singiel. Często, ale nie zawsze. Są sytuacje, kiedy lepiej postawić na samotny kredyt. Jakie? Na przykład, kiedy nasz partner:
Wówczas dodatkowy kredytobiorca, zamiast podnosić, będzie jeszcze bardziej obniżał naszą zdolność.
Niekiedy w przypadku małżonków warto nawet rozważyć rozdzielność majątkową. Szczególnie jeśli para posiada dzieci, a zarabia tylko jeden ze współmałżonków. Im więcej osób, tym większe są koszty utrzymania rodziny, a co za tym idzie – niższa zdolność.
UWAGA! We wniosku nie warto zatajać, że posiadamy dzieci. Banki mają swoje sposoby, by zweryfikować tę kwestię. Jeśli sprawa wyjdzie na jaw, możemy zostać posądzeni o oszustwo kredytowe.
Na zdolność da się wpłynąć także, zmieniając parametry kredytu, np.:
Zwłaszcza przy kredycie hipotecznym znaczenie ma także wysokość wkładu własnego (rezerw finansowych). Jeśli posiadamy wysoki wkład własny, to znak, że potrafimy oszczędzać i mamy wyższe dochody niż wydatki. Dla banku jesteśmy wówczas bardziej wiarygodni finansowo.
Dobrym sposobem na zmniejszenie ryzyka kredytowego, a co za tym idzie zwiększenie zdolności, będzie dodatkowego zabezpieczenie kredytu. Może to być, np. poręczenie osoby trzeciej, polisa na życie, czy ubezpieczenie od utraty pracy.
Niska zdolność kredytowa lub jej brak nie jest sytuacją bez wyjścia. Jak widać, istnieje sporo trików na jej poprawę. Nie zawsze musi to oznaczać kolejny etat i pracę ponad siły. Czasem wystarczy po prostu odwiedzić inny bank.
Chcemy jednak podkreślić, że każdy przypadek jest inny i metody działania należy dobierać indywidualnie. To, co zadziała u jednego kredytobiorcy, u innego może w ogóle się nie sprawdzić.
By zwiększyć swoją zdolność kredytową, można zastosować różne metody. Banki najchętniej udzielają kredytu osobom, które osiągają wysokie i regularne dochody, a przy tym nie mają innych zobowiązań finansowych lub są one niewielkie (zarabiają więcej, niż wydają). Liczy się także stabilne zatrudnienie oraz pozytywna historia kredytowa.
Najlepszym sposobem, by poprawić historię BIK, jest uregulowanie odnotowanych zaległości i niedopuszczanie do opóźnień. Jeśli zależy nam na zbudowaniu dobrej historii w BIK, dobrym pomysłem będą raty 0% i pilnowanie terminowych spłat.
Jeśli zależy nam na szybkiej poprawie zdolności kredytowej, warto: poszukać dodatkowego kredytobiorcy (rodzic, partner, krewny) lub poręczyciela; wykupić ubezpieczenie; zmienić parametry kredytu (np. wydłużyć okres spłaty). Niekiedy, by zwiększyć zdolność, wystarczy udać się do banku, który ma inne kryteria oceny.